Pan Mirosław prowadzi przedsiębiorstwo transportowe. Specjalizuje się w przewozie różnego rodzaju towarów za granicą, szczególnie w Niemczech. Wybrał ten rynek, ponieważ jest on najbardziej intratny. Będąc przezornym, wykupił ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej przewoźnika (OCP), mimo że jak dotąd nie przydarzyła mu się żadna poważniejsza szkoda. Jeśli już doszło do jakiegoś zdarzenia, ubezpieczyciel wypłacał odszkodowanie, dzięki czemu czuł się właściwie chroniony. Do czasu.
W 2017 r. przyjął jedno z najpoważniejszych w jego karierze zleceń. Polegało ono na przewozie elementów do wiatraków, jakich wiele można spotkać, jeżdżąc po drogach naszych zachodnich sąsiadów. Wartość przewożonego towaru wynosiła 105 tys. euro, a jego masa ponad 3 tony.
W czasie wykonywania zlecenia doszło niestety do nieszczęśliwego wypadku. Kiedy kierowca wyjechał na drogę, w Niemczech szalał orkan Ksawery. Mimo że kierowca odpowiednio zabezpieczył towar i zachował wszelkie środki ostrożności, doszło do przewrócenia pojazdu i zupełnego zniszczenia towaru. Pan Mirosław został pozwany w Niemczech przez swojego kontrahenta i ostatecznie został zobowiązany do zapłaty 32 tys. euro za uszkodzenie towaru, a także ok. 8 tys. euro kosztów sądowych. Co ważne, nie musiał zwracać pełnej kwoty odszkodowania z uwagi na ograniczenie w przepisach o przewozach międzynarodowych.
Następnie pan Mirosław zwrócił się do swojego ubezpieczyciela OCP o zwrot wypłaconych kwot. Ubezpieczyciel odmówił przyznania jakiegokolwiek odszkodowania, uznając, że nie ponosi odpowiedzialności za szkodę. Zdaniem ubezpieczyciela miała ona miejsce warunkach siły wyższej, a poza tym nosiła znamiona klęski żywiołowej. Z tego względu powołał się na stosowne wyłączenia w warunkach ubezpieczenia. Na późniejszym etapie dodatkowo podniósł, że pan Mirosław swoim postępowaniem dopuścił się rażącego niedbalstwa. W jego ocenie pan Mirosław – widząc nadchodzący orkan – powinien powstrzymać się z dalszym przewozem.
XALTUM podjęło się prowadzenia sprawy pana Mirosława. W pierwszej kolejności złożyliśmy reklamację. Mimo to ubezpieczyciel stwierdził, że nie ma możliwości zmiany stanowiska. W tej sytuacji jedynym, co pozostało naszemu klientowi, to skierowanie sprawy do sądu. W pozwie argumentowaliśmy m.in., że:
- orkan Ksawery nie stanowił siły wyższej, ponieważ nasz klient wiedząc o nadchodzącej wichurze (np. z mediów), mógł wstrzymać się z dalszym przewozem,
- silne podmuchy wiatru towarzyszące orkanowi nie były klęską żywiołową, gdyż silnego wiatru nie można porównywać do trzęsienia ziemi, suszy, powodzi lub wojny, a takie przypadki były wymienione w warunkach ubezpieczenia jako przykłady klęski żywiołowej,
- nie sposób zarzucić panu Mirosławowi rażącego niedbalstwa, ponieważ to nie on kierował pojazdem, tylko profesjonalny kierowca.
Dzięki naszym skutecznym działaniom bardzo szybko, bo zaledwie po pół roku, uzyskaliśmy pozytywny wyrok. Sąd uwzględnił roszczenie naszego klienta w całości.
SKUTEK
Dzięki sprawnym i profesjonalnym działaniom z naszej strony pan Mirosław odzyskał wszelkie należności, które musiał ponieść w związku ze szkodą, łącznie z kosztami sądowymi poniesionymi przed sądem w Niemczech.
JAKIE KORZYŚCI ODNIÓSŁ KLIENT?
- odzyskał łącznie 40 tys. euro, czyli niemal 180 tys. zł, chociaż ubezpieczyciel początkowo odmówił przyznania jakichkolwiek kwot,
- sprawa sądowa zakończyła się już po ok. pół roku,
- uzyskał kompleksową pomoc prawną, bez ponoszenia jakichkolwiek opłat wstępnych.
Sprawę prowadzili radcy prawni Łukasz Gil i Jakub Derkowski