Jeden z naszych klientów, pan Andrzej, prowadzi firmę zajmującą wykonywaniem prac ziemnych. Najczęściej wykonywane przez niego zlecenia to różnego rodzaju przekopy, niezbędne np. przy budowie domów. Używał do tego różnego rodzaju sprzętów, w tym w szczególności koparek. Jak wiadomo, sprzęt tego typu jest drogi, wobec czego wymaga stosownego zabezpieczenia na wypadek ewentualnych szkód. Jedno z nich to oczywiście ubezpieczenie.
Na początku 2021 r. pan Andrzej przyjął nietypowe zlecenie, polegające na wykopaniu stawu. Zadanie nie było łatwe, ale zdecydowanie zyskowne, dlatego zdecydował się je podjąć. Teren, na którym miały być prowadzone prace, był podmokły. Z tego względu pan Andrzej wybrał do prac specjalistyczną gąsienicową koparkę o wartości niemal 300 tys. zł.
Pomimo wybrania odpowiedniego sprzętu oraz zastosowania wszelkich środków ostrożności koparka ugrzęzła w głębokim błocie i powoli zapadała się do powstającego pod wpływem ciężaru zapadliska. Pan Andrzej niezwłocznie zwrócił się o pomoc do przedsiębiorstwa zajmującego się tego typu przypadkami. Zakres przeprowadzonych prac był niezwykle szeroki. Użyto do nich aż 4 maszyn: 2 pojazdów holujących, koparki i specjalnego pojazdu gąsienicowego przeznaczonego do prac na trudnych terenach. W pracach udział brało 11 osób. Co więcej, cała akcja trwała kilka dni, gdyż konieczne było przygotowanie terenu do prac, w szczególności zbudowanie drogi dojazdowej dla ciężkiego sprzętu. Łączny koszt operacji wyniósł niemal 100 tys. zł.
Pan Andrzej zgłosił szkodę ubezpieczycielowi. Ubezpieczyciel co prawda przyjął odpowiedzialność za zdarzenie co do zasady, jednak wypłacił zaledwie 40 tys. zł, a więc mniej niż połowę należnego odszkodowania. Ubezpieczyciel zredukował wysokość odszkodowania, stosując kilka trików. Przede wszystkim przyjął zaniżone stawki za dojazd i powrót maszyn, roboczogodzin poszczególnych sprzętów i pracy pracowników. Po drugie, uznał, że do realizacji zlecenia wystarczyło 5 osób. Po trzecie, zredukował dodatek za prace nocne i w dni wolne od pracy z 50% do 20%. Po czwarte, istotną część poniesionych kosztów stanowiły prace przygotowawcze, o których była już wyżej mowa. Opiewały one na łączną kwotę 18 tys. zł. Zdaniem ubezpieczyciela powinny wynieść 15% ogółu przyznanego odszkodowania, czyli zaledwie 4,5 tys. zł.
Nie sposób było zgodzić się z tak arbitralnym obcięciem odszkodowania, dlatego XALTUM z pełną determinacją podjęło się udzielenia pomocy panu Andrzejowi. Złożyliśmy reklamację od decyzji ubezpieczyciela, w której argumentowaliśmy m.in., że
- nasz klient nie miał czasu na poszukiwanie najtańszej firmy, zwłaszcza że pan Andrzej zgodnie z warunkami ubezpieczenia zobowiązany był do niezwłocznego podjęcia akcji ratunkowej,
- cała operacja była wyjątkowo skomplikowana i wymagała użycia specjalistycznego sprzętu, a na rynku jest niewiele firm, które były w stanie ją profesjonalnie przeprowadzić,
- ubezpieczyciel arbitralnie zredukował kwotę poniesionych kosztów, nie wskazując żadnej innej firmy, która wykonałaby taniej tego typu zlecenie.
Dodatkowo zauważyliśmy, że zachowanie ubezpieczyciela było wyjątkowo nielojalne. Z jednej strony ubezpieczyciel wymagał od pana Andrzeja, aby w razie powstania szkody zastosował wszelkie dostępne środki celem ratowania sprzętu, nie bacząc na koszty, a z drugiej strony nie zwrócił ich w całości. Pan Andrzej zawsze w terminie opłacał składki ubezpieczeniowe i równie uczciwego zachowania wymagał od ubezpieczyciela.
SKUTEK
W konsekwencji naszych stanowczych i sprawnych działań nasz klient odzyskał większość (90%) poniesionych kosztów. Sprawa ostatecznie zakończyła się zawarciem ugody po zaledwie miesiącu od przystąpienia XALTUM do sprawy. Pan Andrzej najpewniej mógłby w sądzie odzyskać pełną kwotę, jednak potrwałoby to wielokrotnie dłużej oraz wzrosły by koszty obsługi prawnej sprawy. Z tej przyczyny zdecydował się zakończyć sprawę polubownie.
JAKIE KORZYŚCI ODNIÓSŁ KLIENT?
- odzyskał łącznie 90 tys. zł zamiast pierwotnych 40 tys. zł,
- sprawa zakończyła się po ok. miesiącu, i to bez sądu,
- uzyskał kompleksową pomoc prawną, bez ponoszenia jakichkolwiek opłat wstępnych.
Sprawę prowadził radca prawny Jakub Derkowski.